W końcu doszliśmy do terenu watahy. Przez parę minut Kai się wahał czy mi zaufać, na szczęście przekonałam go, że jak najbardziej może mi ufać. Przekroczyliśmy teren watahy, spotkaliśmy od razu Lunę.
- Hej Candy! - Przywitała się ze mną, Kai od razu schował się za mną.
- H...Hej Luna. - Przywitałam się z nią niepewnie, spojrzałam na Kaia wzrokiem, żeby się nie patrzył. Popatrzył na Lunę ale zaraz schował głowę z powrotem za mnie. Luna to zauważyła.
- Candy, co siedzi za twoimi nogami? Czyżby to szczeniak? Zostaniesz mamą? -
- Ja? Mamą? Lu, proszę Cię. Hahahaha. - Zaczęłam się śmiać, ale musiałam powiedzieć Lunie prawdę. - Dobra, Ka, nie chowaj się. Luna Cię nie skrzywdzi. - Kai powoli wysunął się za moich nóg. Kiedy wyszedł już cały i Luna go zobaczyła stała z szeroko otwartymi oczami, nie wiedziała co powiedzieć.
- Can, powiedz, że to nie jest to o czym myślę... -
- Luna, to jest to o czym mówisz. - Wzdychnęłam, nie wiedziałam co Luna dalej zrobi, nawet nie chciałam chyba wiedzieć.
- Candy, ty chyba zwariowałaś przyprowadzając do watahy chimerę! - Kai zaczął płakać.
- Kai, nie płacz. - Przytuliłam go do siebie, żeby nie płakał.
- A dlaczego nie mam płakać? Przecież mnie nikt nie chce. - Powiedział szlochając pomiędzy słowami. Przytuliłam go jeszcze mocniej.
- Kai, co z tego? Ja Cię zatrzymam tak czy siak. Nikt mi nie zabroni. - Kai przestał płakać i się lekko uśmiechnął.
- Candy, musisz się spytać Padme albo Leii czy możesz go zatrzymać. Wątpię, że Ci pozwolą. - Ja myślałam, że mi pozwolą, w końcu to jeszcze dziecko, może jak dorośnie nie będzie krzywdził wilków. Nawet jestem tego pewna. W końcu doszłam z Kaiem do jaskini Padme.
- Padme! Padme! - Zaczęłam ją wołać. Usłyszałam z głębi kroki, musiała już iść.
-Słucham Candy. - Powiedziała wychodząc do nas.
- Pad, jest taka sprawa. Czy mogłabym mieć towarzysza? -
- Can, oczywiście, że tak. Po co pytasz? - Pokazałam jej Kaia
- On miałby być moim towarzyszem. - Uśmiechnęłam się nie pewnie. To samo zrobił Kai i popatrzył się na Padme z nadzieją.
- Przecież t jest chimera. Zwariowałaś, żeby iść na zakazane miejsca? Mogłaś zginąć! - Popatrzyłam na nią ze smutkiem.
- Wiem, ale on jest jeszcze mały. Mamy już nie ma, proszę Pad. Nie będzie nikogo atakował, obiecuję. - Padme westchnęła ale się zgodziła. Cały dzień cieszyłam się z Kaiem, że jest już bezpieczny i zyskał nową "mamę". Kiedy zrobiło się ciemno poszliśmy do jaskini spać. Ułożyłam się na moim ulubionym miejscu a Kai się wtulił w moje futro. Szybko oboje zasnęliśmy. Kai w końcu był bezpieczny, a ja mogłam spać spokojnie nie bać się o życie małej chimerki.
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz