Błąkałem się się po lesie, szukając czegoś do jedzenia. Zobaczyłem stado jeleni i zacząłem szykować się do ataku, jednak przeszkodziła mi wataha wilków,która najwyraźniej też upatrzyła sobie moją zdobycz. Chciałem się wycofać jednak coś mnie drgnęło żeby dołączyć do ich polowania. Ruszyłem za nimi i szybko wyszedłem na prowadzenie, nie zwrócili na to uwagi, jednak bacznie mnie obserwowali. Korzystając z chwili oddzieliliśmy jednego z jeleni, po czym powaliłem go, a oni w tym czasie zaatakowali. W ten sposób upolowaliśmy sporą zdobycz. Chciałem po tym odejść, żeby im nie przeszkadzać jednak ktoś mnie zatrzymał.
- Jesteś dobrym łowcą - oznajmiła wadera
- Dziękuję jednak wydaje mi się, że lepiej daje sobie radę w walce - odparłem zdziwiony jej uwagą
- Jak się zatem zwiesz wojowniku?? - zapytała przyjaźnie wadera
- Mam na imię Dewi, ale większość mówi Dew, a Ty?? - uśmiechnąłem się
- Mam na imię Katherine . Skąd jesteś, że przyszedłeś na nasze tereny?? - dopytywała
- Jestem, właściwie to znikąd, nie wiedziałem, że jest tu jakaś wataha. Pójdę stąd rano.. - odpowiedziałem
- Znikąd..Hmm możesz zostać ile chcesz a nawet dołączyć do nas, znajdzie się dla ciebie miejsce - zaproponowała
- Jeżeli to nie będzie problem, to bardzo chętnie - odparłem
- W takim razie chodź przedstawię cię reszcie - rzekła
Poszedłem za nią, oprowadziła mnie po terenie, wytłumaczyła co i jak, oraz przedstawiła członkom watahy. Później powiedziała żebym sam jeszcze sobie pozwiedzał i jakbym miał jakieś pytania to mam pytać. Właściwie nie miałem za bardzo pytań, ze względu na to ,że już należałem do wielu watah. Poszedłem więc się rozejrzeć, podobało mi się tutaj, znalazłem kilka fajnych miejsc na swoje treningi oraz zapoznałem się z terenami łowieckimi. Wszystko szło w dobrym kierunku, zobaczymy co będzie dalej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz